-To naprawdę nie jest dobry pomysł żebyś wracała pieszo , zaczekam i cie odwiozę - nalegał Mathias
-Przestań ! Nie jestem dzieckiem , umiem wrócić do domu bez niczyjej pomocy - odparłam zirytowana i przewróciłam oczami .
- Julie , boję się o ciebie do cholery ,zrozum to w końcu - krzyknął tak głośno ,że filiżanka ,którą jeszcze sekundę temu trzymałam w ręce teraz była cała w kawałkach . Mathias nigdy nie krzyczał , a przynajmniej nie aż tak .
Nigdy też nie powiedział ,że się o mnie martwi . To nie w jego stylu , po prostu oboje nie czuliśmy potrzeby schodzenia do tematu uczuć . Wiedzieliśmy ,że tak będzie lepiej dla naszej przyjaźni .
-Przepraszam - powiedziałam cicho skrępowana tą całą sytuacją .
-Nie , to moja wina , niepotrzebnie krzyknąłem . Wiem , jestem tylko kolejnym natrętnym dupkiem ,który się obok ciebie kręci co ? - spytał już z lekkim uśmiechem .
-Wcale nie ! Nie jesteś żadnym dupkiem , jedynie czasem robisz się nadopiekuńczy - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech .
Na co on podszedł do mnie na odległość zaledwie paru centymetrów i zbliżył swoje usta do moich .
Powoli , jakby bał się ,że ucieknę dotknął moich spierzchniętych od suchego powietrza warg .
Zamurowało mnie , nie wiedziałam co robić , czy się odsunąć ,czy też odwzajemnić pocałunek .
Bałam się kolejnej rany .
Moje serce nie zapomniało jeszcze Fllyna - mojego byłego chłopaka jak po pijaku dobierał się do mnie z kumplami . Choć minęły od tego 2 lata moje serce ciągle czuło ten cios . Czułam się taka upokorzona .
Od tamtej pory nie szukałam miłości . Zastanawiałam się nawet czy ona istnieje . Trudno mi w to wierzyć po dzieciństwie z matką ćpunką i bratem ,którego tak naprawdę nie mam . Nie wiem nawet gdzie jest , pewnie błąka się pijany po jakichś pubach . Szczerze to już od dawna mnie nie obchodziło.
Nie ... dość wspomnień . Czułam narastające łzy ,a przecież nie mogłam zepsuć tej chwili .
Wiedziałam ,że Matt czeka na mój ruch .
Nagle pod wpływem impulsu ,a raczej tęsknoty i potrzeby miłości wpiłam się w jego malinowe usta . Rozchyliłam wargi by mógł wsunąć język . Teraz oboje prowadziliśmy wojnę o dominację .
Zatopiłam rękę w jego blond włosach ,a on przycisnął mnie do ściany . Zdecydowanie mi tego brakowało !
I wtedy drzwi do kawiarni otworzyły się z hukiem . Jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie .
Nagle go zobaczyłam ..
Mojego prześladowce z bandą dziwnych .. nie wątpliwie niebezpiecznych mężczyzn ..
Od Autorki : 2 rozdział poszedł w miarę ok , choć nie jestem z niego całkiem zadowolona ,
Ale co tam , mam już ogrom pomysłów co do 3 . W 3 powinna się już rozwinąć akcja z naszym bad boyem. Następny rozdział dopiero jutro :x , mam staaaaaaaaaaasznie dużo nauki w tym matmę , czyli szatański przedmiot . Bardzo liczę na wasze komentarze :( , motywują mnie >< . Mam zamiar założyć aska dla tego fanfiction ale to też jutro . Myślę,że chociaż wam się ten rozdział podoba . Miłego czytania !
Śiwetny rozdział <33
OdpowiedzUsuńsuper *.*
OdpowiedzUsuńmasz talent *-* a rozdział zajebiszty *-*
OdpowiedzUsuń