Julie pov :
Na miękkich nogach podeszłam do najbliższego wolnego miejsca i przypięłam pas . Nie miałam przecież innego wyjścia . Każde drzwi były już szczelnie zamknięte ,a samolot zaczął leniwie odrywać się od podłoża.
Przeczesałam ręką rozwichrzone włosy i zamknęłam oczy . Oddech wciąż miałam płytki ,a serce waliło mi jak oszalałe . Ot co lecę nie wiadomo gdzie bez niczego . Rozejrzałam się i zobaczyłam jak inni wyciągają poduszki , kobiety otulają kocami swoje dzieci . Domyśliłam się ,że to wcale nie musi być krótki . Spojrzałam w okno i poczułam gęsią skórkę na rękach . Byliśmy już tak wysoko ,że to ogromne lotnisko stało się teraz jedynie malutką kropką otoczoną sznurami autostrad . Wiec pierwszy raz opuszczam Londyn..
Gdy to do mnie dotarło zrobiło mi się smutno . Zostawiam swoje miejsce na ziemii , swój dom , bezpieczeństwo , prace , znajomych ... wszystko , a najgorsze jest w tym wszystkim to ,że nawet nie mam pojęcia kiedy będzie mi dane tu wrócić . Żałowałam teraz ,że oddałam swój bilet stewardesie nawet go nie czytając lecz byłam wtedy całkiem sparaliżowana . Od zawsze bałam się zmian ..
***
Poczułam ostre szarpnięcie i momentalnie oprzytomniałam . Usłyszałam w głośniku głos pilota mówiącego ,że właśnie wylądowaliśmy ,a więc cały lot spałam . Nawet nie poczułam kiedy odpłynęłam . Wzięłam jednak parę głębokich wdechów i odpięłam pas . W duchu pogratulowałam sobie wyboru tenisówek ,a nie obcasów . Dzięki wygodnym butą lepiej szło mi opanowywanie drżących niemiłosiernie nóg .
Wolnym krokiem wyszłam z samolotu i rozejrzałam się . Nie zauważyłam jednak żadnej różnicy w krajobrazie , wszystko identyczne jak w moim Londynie . Jedynie lotnisko było niewiele mniejsze .
Gdyby nie to ,że nie wiem gdzie jestem ani co teraz robić to miejsce mogłoby mi się podobać. Teraz jednak zdezorientowana podążałam za tłumem ludzi . Do moich uszu dochodziły dźwięki kółek od walizek i strzępki rozmów . Tylko ja trzymałam w ręce jedynie małą kopertówkę . Czułam się strasznie zażenowana czując na sobie pytające wzroki innych ludzi . Unikając spojrzeń w oczy doszłam do głównego hollu na lotnisku i stanęłam nie wiedząc co dalej robić. Nagle zobaczyłam ,że zmierza do mnie kobieta . Na oko wyglądała na niewiele młodszą ode mnie , miała średniej długości brązowe włosy i przyjaźnie się do mnie uśmiechała .
-Julie ? - spytała mierząc mnie wesołym spojrzeniem .
-T- tak - wyszeptałam zdziwiona
-Jestem Denice , rozkazano mi po Ciebie przyjechać na lotnisko - powiedziała i zaśmiała się melodyjnie
Nie odpowiedziałam i wbiłam wzrok w ziemie , nie wiedziałam nawet kim ona jest .
-No co tak stoisz ? Jedziemy do domu - mówiąc to wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia .
W milczeniu przemierzałyśmy parking lecz uśmiech nie schodził z jej twarzy ,a bezinteresowna radość udzieliła się i mi ,więc delikatnie się uśmiechnęłam . Może w końcu ktoś mi to wszystko wytłumaczy .
Doszłyśmy do srebrnego samochodu ,a Denice pokazała ruchem głowy ,bym zajęła miejsce pasażera .
Wsadziła kluczy do stacyjki i ruszyła .
-I jak pierwsze wrażenie o Irlandii ? Podoba ci się ? -spytała nie odrywając oczu od drogi .
Więc doleciałam do Irlandii . W końcu wiem gdzie jestem , to już jakiś postęp .
Pokiwałam głową i posłałam jej blady uśmiech .
-Pewnie jesteś zmęczona wiem .. ale nie martw się , w domu już wszyscy na Ciebie czekają .
-To umm miłe - szepnęłam i odwróciłam się w jej stronę .
Dopiero teraz mogłam się jej dokładnie przyjrzeć . Jej włosy zakrywały profil twarzy , ubrana była w obszerny brązowy sweter i jasne jeansy . Przypomniałam sobie,że ja mam na sobie obcisłą sukienkę i znów poczułam się skrępowana z powodu swojego ubioru . Zagryzłam wargę próbując ukryć zmieszanie .
Nagle Denice zahamowała tak ostro ,że niemal uderzyłam głową w deskę rozdzielczą . Dziewczyna od razu rzuciła mi spojrzenie pod tytułem "wybacz , dopiero uczę się jeździć" . Posłałam jej więc minę pełną zrozumienia .
Po 10 minutach ostrej jazdy zatrzymałyśmy się przy dość dużym domu . Wysiadłam i wolnym krokiem ruszyłam do drzwi . Zadzwoniłam dzwonkiem lecz nie doczekałam się odzewu ,bo Denice mocno szarpnęła za klamkę . Wchodząc do środka niemal wpadła w postawnego mężczyznę . Oboje zaczęli się śmiać ,a potem spojrzeli na mnie .
-To Greg - wyjaśniła szybko .
Stałam w progu nie wiedząc co powiedzieć . Nie wiedziałam nawet kim są ci ludzie . Byli mi zupełnie obcy ,a miałam z nimi spędzić całą noc ..
-Niall przyleci rano - powiedział głębokim głosem Greg
Niall .. Niall .. powtarzałam to imię,by przypomnieć sobie do kogo należy .
Nagle w mojej głowie pojawił się obraz blondyna bez tatuaży rozmawiającego z Harrym ..
A więc to on ...
Od autorki : Z trudem 27 rozdział . Czuję ,że będę chora . Ble . No nic . Co do rozdziału to głównie skupiłam się na Julie etc . Znów przez jakiś czas prawdopodobnie nie zobaczymy Harrego :( . Chyba ,że coś wymyślę . Strzeżcie się ^^ ,a tak btw prawdopodobnie nowy rozdział dopiero w piątek ponieważ będę u babci i szpitalu więc ciężko będzie ,a na tablecie badziewnie się pisze . Przepraszam .
Tak jak poprzednio , zaczynam pisać gdy pod tym będą komentarze !
Kocham bardzo . Buźka :* !
Jej! ;) Rozdział jak zwykle fantastyczny :D czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCzy tylko u mnie jest 24 rozdział a potem nagle 26? A rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za Spam :3
OdpowiedzUsuńZapraszam na 3 rozdział ------> http://i-hate-you-opowiadanie-o-1d.blogspot.com/
Świetne <33 tylko szkoda ze tak dlugo nie ma nowego rozdzialu :¢
OdpowiedzUsuńJuż się za niego zabieram :*
Usuń